Przepracowałam w ciągu tych pięciu lat wszystkie przepisy podane przez panią Hanię Szymanderską w Kuchni Polskiej. Potrawy Regionalne. Rozmawiałam z nią o tym projekcie podczas wspólnego debatowania nad śledziami na spotkaniu Slow Food w 2013 roku. Uśmiała się i życzyła mi powodzenia. Mam nawet jej autograf w ww pozycji. Dziś już pani Hani nie ma wśród nas. Zniknęła tak nagle, że jeszcze się z jej "ubytkiem" nie oswoiłam.
Przepracowałam również przepisy z Najsmaczniejszej Listy Ministra, KSOW, przepisów z portali tematycznych czy innych publikacji pani Orłowskiej, Ćwierczakiewiczowej czy Prószyńskiej. Nie zapomniałam regularnie zaglądac do Compedium Felculorum. Oddałam również głos wielkiemu Pawłowi Tremo.
Było kilka smakowych wpadek, kilka no kilka naście przepisów które zmieniłam w stosunku do przepisu wyjściowego. Były też objawienia smakowe, które wejdą do kanonu mojej kuchni domowej. Należą do nich:
Z zup:
Z zup:
Z dań głównych:
- mielone po warszawsku
- kaczka-z-pomaranczami-po-mazowiecku
- roladki-warszawskie
- gołabki-z-cielecina-w-sosie-grzybowym
- wiosenne-eskalopki-cielece
Zaś z pozostałych:
Pozwoliłam sobie również na wędrówki po kuchniach sąsiadów i zagłębianie się w kulinarne korzenie mojej rodziny. Brakowało by mi tego gdybym strikte trzymała się tematu kuchni Mazowsza i Warszawy. Dlaczego? Odpowiem słowami kogoś innego:
„Bez przodków jesteś jak wyrwana roślina, rzucona na uschnięcie. Gdy
czujesz za sobą ich siłę, to tak, jakbyś rósł w lesie z innymi drzewami.
Jedne są stare i już się przewracają, inne młode, dopiero rosną, ale to
jest Twój las…”
Czas na pożegnanie nadchodzi...