piątek, 24 czerwca 2016

Cykoria. Orzechy. Śmietana

Najbardziej minimalistyczna wersja surówki z cykorii z jaką się spotkałam to wersja z kuchni mazowieckiej wg. Hanny Szymanderskiej. Do przygotowania użyłam cykorii typu Zuckerhut poleconego mi przez panią Asię Pruską od Majlertów. Efekty wizualne poniżej. Smakowe ....cóż...sami sobie zróbcie to zobaczycie....

Cykoria z orzechami

kolba cykorii Zuckerhut lub 3 kolby klasycznej
6 suszonych śliwek bez pestek
1/2 szkl.posiekanych orzechów włoskich

sos:
2 łyżki oleju słonecznikowego
1 łyżeczka oleju z ostropestu *
1 łyżka soku z cytryny
1/4 łyżeczki otartej skórki z cytryny  
sól, cukier,pieprz cayen wszystko po szczypcie lub po dwie szczypty:)

UWAGI:
* olej z ostropestu to moja modyfikacja. Olej ten ma lekko orzechowy ciut gorzkawy ale bardzo przyjemny smak. 
* * w przepisie pani Hani jest jeszcze rzeżucha, której akuratnie nie miałam pod ręką.

Skłądniki sosu mieszam i wstawiam do lodówki na 10 minut. Sliwki namaczam na około pół godziny. Z cykorii po umyciu i osuszeniu usuwam części twarde i mało jadalne:). Listki kroję w paski. Dodaję do nich pokrojone drobno śliwki i orzechy. Polewam sosem i jeśli mam to też posypuję rzeżuchą. 

Pani Hania sugeruje, że dobrze się komponują smakowo z pieczenią cielęcą.    

piątek, 17 czerwca 2016

Biszkopt. Truskawki. Sztuka


Uwielbiam rzeźbę z Parku Ujazdowskiego przedstawiającą Macierzyństwo. Jest w niej czułośc, tkliwośc, miłośc. Nieprawdaż? Jakże to ozdrowieńcze dla mózgu, gdy pomniki nie muszą byc tylko "ku chwale" i "za poległych". Pomniki codzienności trwalszej niż okresowo istotnego historycznego faktu....

Tak mnie nastroiło, że postanowiłam zrobic coś z wetów warszawskich. Wertowanie książek i googlanie netu przyniosły rezultat następujący: robię warszawski biszkopt z truskawkami

Truskawki godne polecenia mają u Majlerów jest też opcja "festiwalowa". Z Załusek, gdzie jest mazowieckie zagłębie upraw tego owocu. Można też od Joanki z Ziemięcina wylobbowac namiary na kogoś truskawkowego. Ona zna wszystkich (!). Ważnych Dobrych na Roli.

Warszawski biszkopt z truskawkami


20 dag mąki pszennej
4 dag mąki ziemniaczanej
4 jajka
20 dag masła
16 dag cukru 
50 dag truskawek
1 torebka cukru waniliowego
szczypta soli
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Ucieram masło z cukrem, cukrem waniliowym i solą na puszystą masę. Nie przerywając ucierania, kolejno wbijam jajka. Do gładkiej masy przesiewam obie mąki z proszkiem do pieczenia, delikatnie mieszam. Gdy składniki się połączą, przekładam ciasto do natłuszczonej kwadratowej formy o boku 20 cm, posypuję oczyszczonymi truskawkami. Piekę 45 minut w temp. 170° C. Ciepłe ciasto możesz posypuję cukrem pudrem z cukrem waniliowym.

Biszkopt został pożarty zanim naładował mi się telefon, którym to planowałam zrobic fotkę ciasta....Stąd jedynie fotografia użytych truskawek:)

wtorek, 14 czerwca 2016

Mąka. Woda. Jaja

W pozycji "Kuchnia Polska. Mazowsze" opracowania pani Orłowskiej przykuły moją uwagę „Kluski francuskie”. Oryginalne podobno powinny byc z mąki krupczatki. Ja podaję jednak przepis z ww pozycji.

Kluski Francuskie


2 - 3 łyżki mąki
2 jaja
1 łyżka masła

sól


Ucieram masło z solą na pianę, dodać stopniowo po jednym żółtku. Białka ubijam na sztywną pianę, dodaję do masła i żółtek, posypuję mąką i delikatnie mieszam. Jeśli ciasto jest zbyt rzadkie można dodac mąki. Zagotowuję osoloną wodę i wykładam kluseczki małą łyżeczką. Ja pozwalam sobie tutaj na wyciskanie a raczej wyciskanio-wylewanie z końcówki do rękawa cukierniczego.  Gotuję 2 - 3 min.

piątek, 10 czerwca 2016

Korzenie. Wiedeń. Sznycel

Wertując zapiski babki na tematy rodziny cały czas nie mogę odkryc skąd zmiana nazwiska z Gruber na Tarzewski. Dlaczego już wiem. Artur Gruber jako zawiadowca stacji czyli w owych czasach pracownik państwowy nie mógł w odradzającym się państwie "obnosic" się z nazwiskiem o rodowodzie austryjackim. To oczywiste. Tylko skąd ten Tarzewski...nikogo o takim nazwisku nie znalazłam. Dlaczego nie przyjął nazwiska żony (Wojakowska)? Bardzo mało o nim wiem. Patrzy na mnie z fotografii mężczyzna o łagodnych oczach i uśmiechu mojej babki. Poszukiwania Gruberów w Wiedniu nie wiele dały...okazało się, że Gruber to taka lokalna wersja Kowalskiego. Oj będzie co robic na emeryturze szukając korzeni. Ba...ryjąc do korzeni. A skoro już wspomnieliśmy o Wiedniu to mi się od razu przypomniała wyprawa do tego miasta sprzed kilku lat. Czułam się tam prawdziwie "na miejscu"...zwłaszcza w knajpach. Ach te sznycle..


Ciekawą historię sznycla podają w tym artykule. Jak widac wymagający smakosz i kreatywny kucharz wystarczą by stworzyc kultowe danie. 

Cielęcina to mięso przez nas niedoceniane a większośc naszych cielaków jedzie podobno do Włoch. Swoją drogą też bym chętnie tam się wybrała w celach kulinarnych...Mam wrażenie, że niedocenianie cielęciny wynika z faktu, że często "wciskają" mięso nie dwumiesięcznego cielaka ale półrocznego lub nawet starszego. A przy tak młodym mięsie cena musi byc "astronomiczna". Nie jestem jej zagorzałą fanką ale uczyłam się latami, że prawdziwa cielęcina potrzebuje odrobiny soli a nie "tarzania" się w ziołach czy korzeniach. 

Przepis na sznycel wiedeński wzięłam z  restauracji Plachutta, gdzie kilka lat temu jadłam genialne owe sznycle. Do dziś śnią mi się nocami...ech... Acha, pamiętajcie, że Wienerschnitzel to oryginalna nazwa kotleta z młodej cielęciny, natomiast wieprzowy nosi nazwę Schnitzel Wiener Art.

Sznycel po wiedeńsku

2 sznycle cielęce po 30 dkg 
1/2 cytryny
sól
5 łyżek masła klarowanego

panierka: bułka tarta, mąka, 2 jajka

Płaty dobrej jakości cielęciny o grubości ok. 2 cm (prosimy pana rzeźnika o takie właśnie) bardzo cienko rozbijamy (3-4 mm). Następnie rozbełtuję jajka. Kotlety oprószam mąką i zanurzam najpierw w jajku a potem panieruję w bułce tartej. Na patelni rozpuszczam masło klarowane i na rozgrzane wykładam mięso. Solę dopiero na patelni. Smażę na złoty kolor. Podając układam na każdym kotlecie kawałek zwykłego masła i plasterek cytryny.

Ponieważ w Polsce sznycel wiedeński podaje się z sadzonym jajkiem podaję również w tej wersji. 

piątek, 3 czerwca 2016

Cielęcina. Pierogi. Grzyby

Znalazłam kilka grzybów suszonych no i postanowiłam im pomóc się nie zmarnowac. ....Z pomocą przyszła "Kuchnia Polska. Mazowsze" pani Orłowskiej. Ponownie "na tapecie". Tym razem temat lubiany wybitnie przez Pannę O: PIEROGI. 

Pierogi z cielęciną

Ciasto: 
30 dag mąki
1 jajko
ciepła woda
sól


Farsz:
50 dag łopatki cielęcej
cebule
5 dag grzybów suszonych
1 łyżka oleju rzepakowego
liść laurowy
1 ziele angielskie 

sól i pieprz 


Zaczynam od farszu. Uprzednio namoczone grzyby siekam dokładnie. Nie wylewam wody. Mięso pokrojone przesmażam na oleju. Dodaję wodę z grzybów i duszę około kwadransa razem z posiekaną cebulą, listkiem laurowym i kilkoma ziarenkami ziela angielskiego. Gdy woda odparuje, mielę ugotowane składniki. Doprawiam solą i pieprzem. 

Teraz czas na ciasto. Można zrobic wersję bez jajek z zaparzanej mąki albo następującą:

Przesiewam mąkę na stolnicę. Jajko wbijam w dołek zrobiony pośrodku mąki. Dodaję ciepłej wody do momentu gdy ciasto jest delikatne i elastyczne.Reszta jest oczywistością. 

Wałkuję. Wycinam. Nakładam. Zaklejam. Gotuję. 


Zjadam... o ile moja kochana Rodzina w ilości sztuk trzy nie zje przede mną...