Zagłębi kulinarnych jest już w Warszawie trochę. Nie zawsze są to miejsca oferujące lokalne produkty czy lokalną kuchnię. Są sklepy i knajpki które popularnością, hipsterskością czy stawianiem na trendy ściągają do siebie ludzi z kasą otwierających kolejne sklepy czy punkty gastronomiczne. Mnie jednak zależy na pokazaniu tych najbardziej magicznych i przez to najciekawszych. Pierwszym, które przychodzi na myśl i przez to numerem jeden na mojej liście jest teren po XX wiecznej Fabryce Koronek. Teren tak urokliwy jakby ktoś specjalnie chciał pozostawic w środku wielkiego miasta bajkowe miejsce. Kiedyś urządzane były tu targi na których można kupic soki z Wiatrowego Sadu, masło z Filipowa, Zagrodowe Sery Polskie od Giena Mientkiewicza, jogurty i chedar z Mlecznej Drogi, szeneker - ser ze Skaryszewa, masło z Filipowa i wiele innych których jeszcze nie jadłam więc nie mogę polecic:)
Poza tym na miejscu poza dizajnerskimi sklepami w typie Red Onion można dobrze zjeśc i wypic. Mam na myśli, po pierwsze moją ulubioną winiarnię Mielżyńskiego, suszarnię z prawdziwego zdarzenia czyli Sakana. Jest też mekka dla miłośników serów wszelkiej maści z Wysp, Francji, Włoszech, Szwajcarii i Holandii czyli http://www.la-fromagerie.pl/. Tylko tam udało mi się kupic ukochanego stiltona. A dla wielbicieli "szemranej Warszawy" proponuję poszukania Maghrebu. Całkiem niezłej marokańsko-algierskiej knajpki pod numerem 9. Niech was nie przerażają budynki jak z czasów wojny i tony śmieci jak w Neapolu. Warto zajrzec chociażby dla tażinu.