Gdyby poproszono mnie o zrobienie listy Top Zakąsek, które powinny znaleźć się w każdym szanującym się lokalu jako dodatek, mówiąc po warszawsku, do balsamu (czytaj: wódki) to schab po warszawsku byłby tam na jednym z czołowych miejsc.
Byłby na tej liście również cwaniak co w gwarze lokalnej znaczy...no właśnie... ktoś wie?
Byłby na tej liście również cwaniak co w gwarze lokalnej znaczy...no właśnie... ktoś wie?
Schab po warszawsku
1 kg schabu środkowego
ok. 8 jajek
ostry chrzan w słoiczku
majonez
pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
1 łyżka majeranku
sól, pieprz
ok. 8 jajek
ostry chrzan w słoiczku
majonez
pęczek natki pietruszki
3 ząbki czosnku
1 łyżka majeranku
sól, pieprz
Galareta:
ok. 9 szklanek wody
kostki rosołowe lub korpus kurzy
marchew
1,5 łyżeczki żelatyny na 1 szklankę wywaru, czyli ok. 14 łyżeczek
kostki rosołowe lub korpus kurzy
marchew
1,5 łyżeczki żelatyny na 1 szklankę wywaru, czyli ok. 14 łyżeczek
Schab nacieram solą, pieprzem, posiekanym czosnkiem i majerankiem. Zostawiam na noc a następnego dnia piekę ok. 60 minut pod przykryciem w mocno nagrzanym piekarniku. Po upieczeniu kroję w plastry grubości 1,5 cm. Każdy plaster nacinak, ale nie do końca, tak, aby powstała w plastrze kieszeń.
Jajka
gotuję na twardo a po wystudzeniu drobno siekam. Podobnie jak natkę i
mieszam razem z dodatkami: sól, pieprz, chrzan i majonez. Pasta nie ma
być jednolita ale jednorodna. W smaku z wyczuwalną nutą chrzanu. Wkładam
w plastry
nadzienie i układam na półmiskach.
Żelatynę
wsypuję do gorącego wywaru i mieszam aż do
rozpuszczenia. Zostawiam płyn do ostygnięcia a następnie przecedzam na
gazie lub drobnym sicie. Mięso zalewam lekko tężejącą galaretą.
UWAGA:
Aby zebrać tłuszcz jak najszybciej najlepiej wstaw półmisek do zamrażarki aż
tłuszcz na wierzchu zrobi się biały i wtedy go zbierz.
Przepis powyższy zapożyczyłam od św. pamięci pana Macieja Kuronia, warszawiaka i kucharza z krwi i szpiku kostnego.
Aaaa...zapomniałabym. Cwaniak to salceson.
Aaaa...zapomniałabym. Cwaniak to salceson.