Jabłonie u mojego dziadka były wysokie i bardzo rozkonarzone. Wiśnie dość niskie o małych dziko słodkich owocach od których barwiło się wszystko. Na czereśnie wspinaliśmy się po drabinie. Uleny, mirabelki, renklody, kronselska i starkingi...no i papierówki...Nie było to na wsi położonej daleko od miasta tylko na obrzeżach Warszawy. Dziś mało jest starych odmian drzew owocowych. Zbyt chorowitych, zbyt wysokich, zbyt dużych...globalizacja i standaryzacja smaku.... Nic dobrego dla zwykłego zjadacza … jabłek...czy gruszek. Giną z nimi specyficzne dla tego ekosystemu gatunki owadów, płazów, gadów...a nawet ptaków. Pszczoły dzikie bardziej efektywne od tych miodoróbnych też zanikają...a są niezbędne do przetrwania bioróżnorodności.
Bioróżnorodność jest ważna gdyż w ciągu ostatniego wieku zniknęło z powierzchni ziemi 95% odmian roślin i gatunków zwierząt do tej pory przez człowieka hodowanych czy uprawianych. Jemy więc monotonnie naukowcy wykazują, że trzy czwarte naszego menu to 5 ras zwierząt i ok.12 roślin. Koszmar. I nawet w obrębie tych właśnie istnieją mocne zawężeni: z 8000 gatunków ryżu znanych na początku XX wieku do dziś przetrwało zaledwie 50.
Wszystkie straty, które ponieśliśmy są z winy uprzemysłowienia rolnictwa, które trwa od drugiej połowy XX wieku. Mamy jeść to co jest wydajne, szybko się hoduje lub rośnie, jest optymalne. Nie ma tu mowy o naturalnej selekcji gatunków. Człowiek jednoznacznie wyniszcza to co nie mieści się w kilku produkcyjnych wymogach. Jemy więcej chemii niż jeszcze półwieku temu bo owe gatunki i rasy nie radzą sobie w procesie produkcyjnym. Rolnictwo to nie fabryka, a jednak tak się je traktuje. Pozbawione wolnego wypasu i odpowiedniej diety (naturalnej!) zwierzęta chorują i muszą być wspomagane antybiotykami do tego dochodzą odpowiednia dieta na przyrost masy i ….jemy to my, jedząc zwierzę. Rośliny są motywowane „pozytywnie” pestycydami i modyfikacjami genetycznymi… gigantyczne pola jednego rodzaju rośliny łatwo jest objechać, opryskać, nawodnić...wszystko z właściwym człowiekowi niepotrzebnym rozmachem. Czy za 20 lat będziemy jeść jeden gatunek banana, dwa pomarańczy, jabłka czy wiśni? Bioróżnorodność to zarówno feria kolorów, mnogość smaków, sezonowość produktów ale i bezpieczeństwo żywnościowe . Niech spadnie plaga na takie mega pola to właściwie...co będziemy jeść? Mega straty, wysokie ceny żywności, głód... Gotowy scenariusz na film katastroficzny...Ja osobiście lubię węgierki i mirabelki. Tęsknię za starkingami i uwielbiam papierówki. Chętnie zjem wróble i bergamotkę z octu...A Wy?
na podstawie informacji ze strony http://stareodmiany.pl/