
Warszawskie kawiarnie...ech, każda czymś się wyróżniała. Zero globalizacji bo wytrawni smakosze stolicy nie przychodzili by wcale. „Ziemiańska” oferowała wyśmienite torty...dziesięc rodzajów. A specjalnością Lourse były przeróżne ciastka półfrancuskie. Ponieważ dziś "tłusty czwartek" zainteresują Was pewnie doskonałe pączki robione na sposób sułtański czyli nadziewane daktylami, rodzynkami i migdałami albo "po polsku" czyli z nadzieniem z konfitury jabłkowej, wiśniowej, malinowej lub ekstra liga z płatków różanych. Każdy niezależnie od nadzienia pachnący skórką pomarańczową i wanilią. A jeśli chodzi o pączki to tradycje ich są jeszcze z obiadów czwartkowych u króla Stanisława Poniatowskiego. To jednak temat na zupełnie innego posta. Wracając zaś do Herbaczyńskiego to chętnie spróbowałabym opisywanej przez niego bomby hrabskiej czyli "kuli waniliowych lodów powleczonych
mrożonym kremem i czekoladą”.