Wróciłam ze "wsi" pełna smutku. Umarła w niedzielę moja kochana ciocia. Ta która głaskała mnie po głowie nawet gdy skończyłam "czterdziestkę". Siadałam przy jej fotelu w bloku lub na tarasie działki i rozmawiałyśmy. Tzn ja mówiłam a ona mnie głaskała. Trudno nie byc osobistym w takiej chwili. Kolejna bliska mi osoba, która umiera w miesiącu moich narodzin.
Nie napisałabym jednak tego postu, gdyby nie dziwny zbieg okoliczności. Taki z tych co jeżą włoski na skórze rąk. Zajrzałam bowiem na bloga i postanowiłam sprawdzic co miałam zaplanowane do napisania a co przez pobyt na wsi i brak netu w pewnym sensie "przepadło". Zjeżyłam się w momencie, gdy zobaczyłam, że w ostatnią niedzielę chciałam umieści przepis na placki z jabłkami autorstwa mojej cioci. Tej cioci. Tej niedzieli, gdy odeszła. Przepisu nie zdążyła mi podyktowac. Ostatnie dni siedziałam próbując odnaleźc właściwy smak placków cioci Jadzi. Tak więc poniżej coś "zbliżonego" do jej geniuszu. Wiem, że proste ale jednak nie łatwo znaleźc ten sam smak i proporcje.
Mimo wcześniejszych zarzekań, że o jabłkach nie napiszę to jednak muszę złożyc hołd mojej cioci.
Placki cioci Jadzi
10 dkg mąki
100 ml mleka
10 dkg cukru
1 jajko
1/2 kg jabłek
10 dkg mąki
100 ml mleka
10 dkg cukru
1 jajko
1/2 kg jabłek
Jabłka obieram i kroję na cząstki (jak widac na zdjęciu powyżej). Mąkę, mleko, jajko, cukier i sól mieszam dokładnie i dodaję do nich jabłka. Na rozgrzaną patelnię wlewam olej i małą łyżką do zupy nakładam porcję na placki. Po usmażeniu odsączam je z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.
Dziękuję Ci Ciociu!!!
Dziękuję Ci Ciociu!!!