wtorek, 26 kwietnia 2016

Polędwica. Grzyby. Ziemniaki

Z dziecięcych kulinarnych koszmarów pamiętam dośc dobrze zrazy po nelsoński spod ręki mojej mamy. Mama Kochana nie należała do najlepszych kucharek, choc bitki doprowadziła do perfekcji. Trzydzieści lat wcześniej zrazami można było przybijac gwoździe albo strzelac jak z procy. W znacznej mierze była to zasługa kiepskiej jakości wołowiny...Oczywiście.

Przepisu mamy nie zamierzam powielac ale zamieszczam propozycję z Kuchni Plus poniżej.

Zrazy po nelsońsku

1/2 kg polędwicy wołowej
2cebule
1/2 kg ziemniaków
25 g grzybów suszonych
125 ml śmietany
pół pęczku koperku
1 łyżka masła
sól, pieprz

Grzyby gotuję w wodzie w której moczyły się przez około dwie godziny. Gdy są miękkie czyli po ok.dwóch kwadransach studzę i kroję w paski. Wołowinę kroję w cienkie plastry, rozbijam i oprószam pieprzem. Obsmażam krótko z obu stron na rozgrzanym maśle i solę. Umyte ziemniaki obgotowuję w łupinach przez 10 minut w osolonej wodzie, obieram i kroję w plastry. Cebule kroję w półplasterki. Do rondla przelewam tłuszcz, na którym obsmażałam zrazy, po czym układam warstwami cebulę, ziemniaki, mięso. Całość zalewam wywarem z grzybów razem z pokrojonymi grzybami i śmietaną. Duszę na małym ogniu, aż mięso będzie miękkie. Doprawiam. Przed podaniem posypuję posiekanym drobno koperkiem.