Znacie ten dowcip a może i anegdotę rodem z baru?
"W zadymionym do
granic widoczności lokalu bufetowa usiłuje przebić się przez gwar
bywalców i piwne opary: - "Ruskie! Kto zamawiał ruskie?! " Po donośnym zawołaniu bufetowej gwar nieco przycicha i po chwili gdzieś z
kąta zachrypły baryton odpowiada: - "Nikt nie zamawiał, same
przyszli".
No więc te "ruskie" nie mają nic wspólnego z tymi Ruskimi bowiem pierogi pochodzą z Rusi a nie Rosji alias ZSRR. Rusi dokładnie Czerwonej czyli pogranicza polsko-ukraińskiego. Zresztą w Rosji ten rodzaj pierogów nazywany jest "polskimi", dla odmiany.
Skoro to już wyjaśniliśmy przejdźmy do kolejnego tematu. Ciasta. Wg. przesiedleńców z Lwowa osiadłych we Wrocławiu prawdziwie ruskie ciasto powinno byc z jajkiem. Czyli mąka, woda, sól i jajo.
Teraz rozprawmy się z prawdami i nie prawdami odnośnie farszu. Nie ma opcji by wewnątrz były skwarki. Masa zawiera ziemniaki i twaróg oraz podsmażoną cebulę a doprawiona jest jedynie pieprzem i solą.
Kolejny temat to sposób podania. Najlepsze ruskie, nie oszukujmy się są prosto z wody. Podane z kwaśną śmietaną a czasem posypane kminkiem (wersja dla Lwowiaków). Najciekawsze jednak jest to, że w XIX wieku ruskimi pierogami nazywano te pieczone z różnymi wersjami nadzienia. Takie znane były na Lubelszczyźnie, Kresach Południowo-Wschodnich, Rzeszowszczyźnie i Wschodnim Mazowszu (!).
Ruskie które znamy w aktualnej formie rozpowszechniły się wraz z Lwowiakami, repatriantami trafiającymi chociażby do Wrocławia. Podczas gdy w dawnym Lwowie pierogi te nazywano "polskimi" to na Ziemiach Odzyskanych nosiły miano "ruskich" od ww Rusi a też w ramach wyróżnienia "nienaszości" tego przepisu. Na początku jednak nosiły nazwę "lwowskich" i to przez dośc długi czas.
Pierogi Lwowskie vel Ruskie alias Polskie
3 szklanki mąki
1 jajko
1/2–2/3 szklanki wody
szczypta soli
500 g ziemniaków
1 cebula
2 łyżki masła
sól, pieprz
kwaśna śmietana 12 lub 18%
świeżo zmielony pieprz
kminek opcjonalnie
Najpierw przygotowuję farsz. Ziemniaki
obieram, myję i zalewam zimną wodą. Gotuję ze szczyptą soli do miękkości. Następnie odcedzam i w garnku w którym się gotowały rozbijam takim specjalnym tłuczkiem do ziemniaków. Nie musi byc starannie bo i tak zmielę je po tym jak wystygną. Ser w tym czasie gdy ziemniaki stygną rozgniatam widelcem tak by nie było grudek. Cebulę drobno kroję i podsmażam na maśle na złoty kolor, następnie dodaję do sera i ziemniaków. Mieszam i doprawiam solą i pieprzem pamiętając, że farsz powinien byc pikantny.