moje ukochane - owsiankowe - lody |
Początek stołecznego cukiernictwa to "włoska robota". Rok 1779 zapisał się złotymi-słodkimi zgłoskami bowiem Palmoni
Carlucci otworzył na placu Krasińskich cukiernie. Ogromną popularnością cieszyły się wychodzące spod jego ręki włoskie lody. Inny Włoch, w tym samym czasie, Ludwik Nesti prowadzący w pałacu Borchów słynną na całą Warszawę restaurację i cukiernię, robił najlepsze w mieście ciasta. Na Podwalu, naprzeciwko byłego pałacu Branickich, pod numerem drugim stoi
kamienica, gdzie mieściła się słynna fabryka
czekolady Marco Biniego. Na początku XIX wieku Bini wprowadził nowinkę "kulinarną" - gaz de hilarite (rozweselający), którym zaprawiał napoje w tym poncz.
Jest jednak druga nacja, która odegrała nie mniejszą rolę niż przybysze z półwyspu Apenińskiego. To Szwajcarzy. Rzucę chyba najpopularniejszym w Warszawie nazwiskiem: Blikle. Inna znana szwajcarska cukiernia to otwarta w 1821 przy zbiegu ulic Miodowej i Kapitulnej naprzeciw kościoła
kapucynów „L. Lourse
& Co.”. A
Cukiernie Semadenich? Chociażby ta Pod Filarami. Zresztą sławną krakowską "Redolfi" również założyli Szwajcarzy. I chwała im za to.
Cukiernie Semadenich? Chociażby ta Pod Filarami. Zresztą sławną krakowską "Redolfi" również założyli Szwajcarzy. I chwała im za to.
Polecam lekturę materiału o wrocławskich cukierniach ze SmakówWrocławia.pl, świetny! LINK.