Czasy mojej wczesnej młodości to lata 70-te. W końcówce TYCH czasów narodziła się moje miłośc do "bryzoli". Garmażerki, dośc popularne, oferowały poza pierogami, mielonym czy gołąbkami właśnie bryzole. Jak się można domyślac nie zawsze były one wołowe i nie zawsze tylko mięsne. Czasem można było miec wrażenie, że bryzol czy mielony to taka wytrawna wersja bajaderki...czyli wszystko co było na stanie lokalu, zmielone i usmażone....
Bryzol wołowy
1/2 kg wołowego mielonego
6 dużych cebul
3 ząbki czosnku
1 jajko
smalec gęsi
bułka tarta
sól, pieprz
Mięso mieszam z jajkiem. Jedną cebulę i czosnek kroję drobno. Dosmaczam solą i pieprzem.Resztę cebul kroję w talarki i smażę na złoto na rozgrzanym tłuszczu. Następnie odkładam i utrzymuję w cieple. Z mięsa formuję płaskie kotleciki i obtaczam w bułce tartej a następnie smażę na rozgrzanym tłuszczu. Na gotowe bryzole układam usmażoną cebulę.
Takie bryzole można też robic na ruszcie!