Każdy ma jakąś kulinarną historię wartą opowiedzenia. Wspomnienia pachnące kuchnią są w nas tak samo mocno jak te z pierwszego dnia szkoły czy imienin cioci Hani. Jednym z takich wspomnień są zapiekanki z piekarnika i ziemniaki, pieczone w mundurkach w owym piekarniku. Pieczone po sąsiedzku. Na spotkania ze szkolnymi kolegami i koleżankami w trakcie...wagarów. No ale też i po szkole. Jakiś czas temu na FB jeden z uczestników tych spotkań, dziś poprawny i bardzo profesjonalny redaktor telewizji ... M. napisał, że smaków tych właśnie nigdy nie zapomni.
Zapiekanki to nic innego jak podłużne bułki posypane startymi pieczarkami z serem żółtym po upieczeniu polane obficie ketchupem. Arystokratka z wieloletnią historią jak na polski fast food... nieprawdaż?
Może i w Stanach (czytaj: USA) wymyślono fast food jako koncepcję na "spożycie" nikt o zdrowych zmysłach nie będzie jednak zaprzeczał, że wszystkie dania fast foodowe przywieźli tam imigranci. Pizzę - Włosi. Hanburgera - Niemcy. Frytki - Belgowie. Hot Dogi - też Niemcy. A co z zapiekankami? U nas największe tradycje kulinarne w przygotowaniu tego "dania" mają barki wokół dworców kolejowych i autobusowych. Można też "po hipstersku" wybrac się do Zapieksów.
Byłam. Zamówiłam. Spożyłam.
Zachwytów nie ma. Dzieci z kwiatami i fanfarów nie będzie. Wolę w domu zrobic sobie podróż w czasie. Zetrzec pieczarki i ser. Wymieszac. Posypac bułkę. Zapiec. Zjeśc.
A Wy się wybieracie na zapiekankowy rejs w przeszłośc?