Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia i temat ....dość oklepany temat. Płatki na mleku, tosty, jajecznica lub parówki. W bardziej zaangażowanej kulinarnie formie mogą być omlety lub wiejski twaróg z dodatkami. Niedzielne śniadanie staje się więc prawdziwym wyzwaniem...zwłaszcza, gdy obok jest 6-latka. Taka jak Panna O. Mamy więc menu specjalne. Naleśniki.
Moje śniadanie z dzieciństwa, które dobrze pamiętam to zupa Nic, jedna ze sztandarowych pozycji kuchni warszawskiej. U pani Hanny Szymanderskiej znalazłam jednak jeszcze jedną propozycję: niedzielną zupę czekoladową.
NIEDZIELNA ZUPA CZEKOLADOWA
1 szklanka gorzkiej czekolady
3 jajka
2 łyżki słodkiej śmietanki
laska wanilii
4 łyżki cukru
Cztery szklanki mleka zagotowujemy z wanilią i 3 łyżkami cukru. Na gorące mleko wsypujemy czekoladę i energicznie mieszamy (ja użyłam trzepaczki). Rozkłócamy żółtka ze śmietaną, wlewamy do gotującego się mleka i znów mieszamy. Wszystko na niezbyt dużym gazie. W płaskim rondelku z grubym dnem zagotowujemy pozostałe mleko. Ubijamy na sztywno pianę z białek i dokładnie mieszamy z łyżeczką cukru. Na gotujące się mleko wykładamy łyżeczką kluseczki z piany i przykrywamy na chwilę zmniejszając gaz do minimum. Na talerze nalewamy zupę i delikatnie wykładamy białkowe kluseczki.
Przepis z Kuchni Regionalnej pani Hanny Szymanderskiej.
A efekt? Ja byłam zachwycona...zjadłam dwie porcje. Panna O. oceniła pomysł znacznie gorzej... Zwłaszcza te białe chmurki kluseczki...ech....te dzieci...