Mleko cóż za cudowny temat. Oczywiście najlepsze od pani Hani ze Ślężan. Takie prosto od krowy lubię najbardziej ale gdy go nie mam wybieram (uwaga reklama pełną gębą): Piątnicę bo bez gmo albo Koneckie. Napatoczyła mi się taka krotochwilna rymowanka w tym temacie:
Analizowac wierszyka nie będziemy za to skupimy się na najbardziej eleganckiej zupie mlecznej jaką znam. W dawnej Polsce zupę "nic" nazywano zupą z mleka z pianką. Pani Hania Szymanderska umieszcza ją wśród przepisów rodem z Warszawy. Prawdopodobnie przywędrowały do niej wraz z francuskim szefami kuchni bo przypominają bardzo îles flottantes. Z tym, że tam jest to beza zanurzona w kremie angielskim. Całkiem niezły pomysł na śniadanie, prawda?
"Był sobie raz diabeł Rokita
I przyszła do niego kobita
Oddaje mu dusze i cało
Bo jej się mleka zachciało"
Analizowac wierszyka nie będziemy za to skupimy się na najbardziej eleganckiej zupie mlecznej jaką znam. W dawnej Polsce zupę "nic" nazywano zupą z mleka z pianką. Pani Hania Szymanderska umieszcza ją wśród przepisów rodem z Warszawy. Prawdopodobnie przywędrowały do niej wraz z francuskim szefami kuchni bo przypominają bardzo îles flottantes. Z tym, że tam jest to beza zanurzona w kremie angielskim. Całkiem niezły pomysł na śniadanie, prawda?
Zupa Nic
0,5 l mleka
3-4 łyżki cukru
2 jajka
1 łyżka proszku budyniu waniliowego
cukier waniliowy
sól
Zagotowuję mleko z cukrem waniliowym i połową cukru. Oddzielam białka od żółtek i białka ubijam na sztywną
pianę z odrobiną soli dodając powoli pod koniec 2 łyżki cukru.
Kiedy mleko zacznie się gotować, zmniejszam ogień do minimum. Nakładam łyżeczką ubite białko do mleka na 2-3 sekundy z każdej strony. Chodzi o
to, żeby białko się lekko ścięło i trzymało formę. Po ugotowaniu odpowiedniej liczby "chmurek" zdejmuję mleko z gazu.
Roztrzepuję w szklance żółtka, hartując je poprzez dolanie po łyżce
gorącego mleka. Gdy w szklance mamy już ciepły płyn mleczno-jajeczny wlewam go do mleka i energicznie mieszam. Dodaję proszek budyniowy aby nadac kremowej konsystencji całości. Następnie stawiam na gaz i
doprowadzamy do wrzenia. Zupa gotowa. Wlewam ją do miseczek i na górze układam "chmurki". No i "nic" jest gotowe.