wtorek, 27 czerwca 2017

Samochód. Dach.Taras

Ogród.
Samochód. 
Dach. 
Balkon.
Taras.
Wszystko jest dobre na przydomowy ogródek.


Właściwie czym jest aktualna moda na ogrodnictwo miejskie? Trendem modowym na dwa sezony? Widzimisię zblazowanych hipsterów? Głębokim przeobrażeniem koncepcji miasta i życia w nim? 

Pewnie wszystkim po trochu...zależy dla kogo.

Fenomen sadzenia w mieście - na dachach i tarasach - zalewa miasta całego świata. Po miejsku sadzą Stany Zjednoczone. Europa bardziej i mniej zachodnia. RPA. Japonia. 

Może to potrzeba małego, prywatnego ego...eko...skrawka ziemi? A może coś więcej? 

Może powrotu na łono natury. Bliskiego kontaktu z ziemią pomiędzy palcami. To na pewno, gdy weźmiemy pod uwagę ogrody społecznościowe. Miasta mają się stać miejscem bardziej naturalnym, mniej odczłowieczającym. Bioróżnorodnośc jadalnych strąków i korzonków uprawianych przez sąsiadów i po sąsiedzku ma się stac wspólną wartością, wspólnym celem i wspólną pracą. Indywidualnośc szanujemy i nie odrzucamy ale zamknięci w czterech betonowych ścianach odczłowieczamy się na potęgę. Zwirtualnieni. Wychudzeni kontaktami z fauną i florą. Nie zwariujemy...mogąc rozmawiac z marchewką, studentem socjologii, bezrobotnym przed drugim pifkiem, energicznym emerytem, ekolożką z dwójką szalejących maluchów. A może i jakiś średnio-poważny dyrektor się tu trafi? Zaspokoimy głód drugiego człowieka, zbudujemy więź, nawiążemy kreatywne kontakty, twórczo siebie i innych wyedukujemy. Zbudujemy hotel dla zapylarek, budki lęgowe i karmniki. 
 
Super sprawa w teorii...Utopia? A może... Zawsze trzeba mieć nadzieję...ona jest jak wszy, cholernie trudno się jej pozbyc...i DOBRZE!! A więcej o ogrodach społecznościowych TUTAJ.
W Warszawie znam JazdówForty Bema i  kilka innych.