Coś nie w sosie jestem. Nic mi się napisac nie chce...a może nie tyle nie chce ile nie mam weny? Ewidentna chandra na przednówku mnie dopadła. Dziś "śmietnikowe" danie chociaż wg. przepisu rodem ze Stolicy.
Warszawianka
50 dag mrożonej fasolki szparagowej
25 dag
parówek
1/2 czerstwej bagietki
4 jajka
4 łyżki śmietanki
garść startego sera żółtego
garść posiekanej zieleniny (natka, szczypiorek)
2- 3 łyżki
masła (oryginalnie margaryna)
sól, pieprz, cukier
tarta bułka do formy
smalec/masło do formy
Fasolkę zamrożoną gotuję w osolonej i lekko
ocukrzonej wodzie. Zostawiam na cedzaku do odcieknięcia. Parówki obieram z osłonek i gotuję przez 5 minut we wrzątku. Odcedzam i kroję w plasterki. Bagietkę
kroję w kostkę i wstawić na
chwilę do ciepłego piekarnika. Fasolkę mieszam z grzankami i
parówkami a następnie wkładam do natłuszczonego naczynia do zapiekania.
Jajka ubijam ze śmietanką, doprawiam do smaku solą i pieprzem, zalewam masę. Posypuję tartym serem wymieszanym z tartą bułką i wiórkami zimnego masła. Usunęłam z przepisu margarynę bo nie znoszę jej smaku i zapachu. Całośc wstawiam do nagrzanego piekarnika i zapiekam aż jajka się zetną.
Przed podaniem obficie posypuję posiekaną zieleniną. Warszawiankę można podac z czosnkowymi grzankami. To danie jest dobrym pomysłem na brak pomysłu na ciepłą kolację zimą.