"24 grudnia 1695 roku, podczas wigilijnej „collatyi”, na stół króla Jana Sobieskiego w Wilanowie podano 2 misy i dodatkowo 7 półmisków karpi, aż dziewięć półmisków uwielbianych przed wiekami szczupaków oraz misę okoni, 2 misy leszczy, aż 5 mis szczególnie cenionych linów, 2 misy bliżej nieokreślonych „słonych ryb”, 1 misę sztokfiszu (tzn. suszonego dorsza), 3 misy czeczug (sterlet, popularna kiedyś ryba jesiotrowata), 2 misy śledzi. i miesę łososia."
Zabrakło mi w tym opisie podanym przez pana profesora Dumanowskiego jeszcze bobrzych ogonów , które trzy wieki temu uważane były za potrawą postną. Przepis
na ogon bobra, znajduje się oczywiście w ''Compendium Ferculorum''. Jest tam gotowany w roztworze octu i soli, dodaje się do smaku czosnku i masła. Brzmi nieźle, choc nie na tyle by żałowac iż bobry są aktualnie pod ochroną.Dalej doczytałam, iż jeden z moich ulubionych polskich władców zjadł na ową kolację jeszcze ryż i migdały, jaja i ślimaki. To super brzmi, ja jednak skupię się na skromnym KARPIU FASZEROWANYM.
1 karp 0,70 dkg
1/2 kg winnych jabłek
3 łyżeczki chrzanu
1 łyżka soku z cytryny
odrobiona skórki otartej z cytryny
1 łyżeczka miodu łąkowego
2 łyżki masła
sól, biały pieprz
cytryna pokrojona w ósemki
Karpia sprawiam (to raczej Duży Niedźwiedź), myję, osuszam. Nacieram go wewnątrz i na zewnątrz solą i przykrytego zostawiam w lodówce na 1,5 godziny. Jabłka ścieram na grubej tarce i skrapiam sokiem z cytryny. Dodaję do nich skórkę z cytryny, miód, chrzan i przyprawy. Nadziewam rybę i zszywam. Wkładam do żaroodpornego naczynia. Smaruję masłem i piekę w nagrzanym piekarniku do miękkości w 180 stopniach. Podaję ze świeżą cytryną do samodzielnego wyciśnięcia.