wtorek, 11 listopada 2014

Patriotyzm kulinarny

kuchnia mazowiecka i zapożyczenia - grzybowa freestyle

 Czym jest tytułowy "patriotyzm kulinarny"? Jedzeniem gęsi na 11 listopada? Kupowaniem produktów z napisem "teraz polska"? Wybieraniem w sklepie jabłek zamiast bananów? Chodzeniem do restauracji z kuchnią polską? 

Kulinaria są istotną częścią kulturowego dziedzictwa narodowego. Często zapominamy jednak o tym. Obrazy Matejki czy Malczewskiego to tak. Muzyka Chopina czy .... Rzeźby Igora Mitoraja. Powieści .... Wiersze...... Ale kuchnia? Gdy o tym rozmawiam bardzo często widzę uśmieszek pobłażania na ustach moich rozmówczyń i rozmówców. No bo czy pierogi ruskie babci Malwiny albo rosół cioci Krysi mogą coś wnosić do naszego dziedzictwa? Gotowały je od zawsze tak jak ich matki, babki i prababki. Zdarzyło mi się nawet, że kulinarnym "genderem" oberwałam w dyskusji. Bo to przecież tylko emancypacja mogła sprawić, że "obieranie ziemniaków jest sztuką" LINK

Przecież jedzenie to taka prozaiczna sprawa. Je się po to by żyć, prawda? Ale czy tylko? 

Patriotyzmem będzie .. duma ze swojej kuchni i jej choć podstawowa znajomość. Moja pierwsza przewodniczka po kuchni lokalnej, nieodżałowana pani Hanna Szymanderska często podkreślała, że statystyczny Polak więcej wie o kebabach, pizzy czy sushi niż o własnych tradycjach kulinarnych. My naszej kuchni chyba się wstydzimy. Wystarczy zobaczyc jak nieśmiało otwierają się w W-wie kuchnie warszawskie. Francuzi czy Włosi pielęgnują tradycje od dziecka wychowując partyjotów lokalnych, dumnych i świadomych. Zakochanych we własnej kuchni. Bo czy wiemy, że to co jako "polskie" podają nam w lokalach gastronomicznych dość swobodnie kojarzy się z kuchnia chłopską (kto by jadł tyle mięsa będąc chłopem?) albo staropolską (bo gdzie dziczyzna, kasze, grzyby). Polewka to nie ta zupa która teraz znamy. Tak naprawdę aktualna kuchnia ma swoje korzenie bardziej w XIX wieku niż by się to wydawało. We wczesnych wiekach byliśmy specjalistami od ryb słodkowodnych, ewenementem w skali kontynentu. Czy dziś na wigilię jecie szczupaka na szaro, karasie w kapuście, lina w śmietanie, sandacza? Czy jedliście kiedyś na śniadanie jajecznicę mazowiecką – z dodatkiem mielonego mięsa? A na kolacje zrobiliście dla rodziny staropolski rejbak z Ostrołęki (rodzaj babki ziemniaczanej z gotowaną wieprzowiną)? 

Nie postuluję, żebyśmy dobrze się zrozumieli, zamknięcia knajp włoskich, greckich czy francuskich. Chodzi mi o świadomość, wiedzę i wolny wybór. Tylko tyle w kwestii patriotyzmu w kuchni.