wtorek, 15 października 2013

Kuchnia Warszawska? To jest takie COŚ?


 Kiedy wspominam w towarzystwie znajomych o kuchni warszawskiej pierwszym skojarzeniem większości z nich są "lorneta i meduza" lub śledź w oleju. Trudno się dziwić taki obraz kulinarnej stolicy ugruntowały zarówno media jak i kino czy modna aktualnie literatura. Mocno zmrożona, czysta wódka i galareta z wieprzowych nóżek to ułamek tego czym kuchnia warszawska może nas ugościć. Bardziej wtajemniczonym, znającym książki Wiernickiego czy "Wiecha" Wiecheckiego obraz zakąskowej strony stolicy rozszerza się o minogi. Te pasożytnicze bezkręgowce były popularnym gatunkiem pływającym w Wiśle. Na stół trafiały w wersji smażonej a następnie marynowanej w zalewie słodko-kwaśnej. Aktualnie minogi są rzadkością do tego objęte ochroną już niedługo przemawiać będą do naszej wyobraźni jako swoista kulinarna miejska legenda.

Fakt przeniesienia stolicy z Krakowa rozpoczął prawdziwą rewolucję kulinarną regionu. Kuchnia Warszawska zaczęła wyodrębniać się z reszty Mazowsza, chłonąć nowinki kulinarne reszty znaczącej w tej materii Europy a także wzbogacać się o elementy kuchni ludności napływowej. Z prostej i biednej kuchni Mazowsza wyłaniały się przepisy na dania z wyraźnymi wpływami niemieckimi, rosyjskimi, francuskimi, włoskimi. Nie można zapomnieć o znaczeniu Ormian czy Żydów w kształtowaniu się tradycji kulinarnych stolicy Polski. 

Oczywiście inaczej jadano w domach mieszczańskich, magnackich czy na samym dworze
królewskim. Nadal była to kuchnia mazowiecka, gdzie podstawę stanowiły dary lasów, których tutaj było pod dostatkiem, takich jak dziczyzna, owoce leśne, grzyby i miód. Częściej od mięsa jadano ryby ceniąc sobie smak jesiotra czy łososia, minogów i raków żyjących w Wiśle. Jeśli chodzi o mięso jadano częściej wołowinę niż wieprzowinę o czym arcyciekawie pisze profesor Dumanowskiego TUTAJ. Czy statystyczny warszawiak zna bardzo wówczas popularne policzki wołowe?  Po za mięsem  mleko i jego pochodne oraz jaja, wraz ze wszelkiej maści kaszami oraz warzywami uprawianymi na mazowieckiej nizinie. A także tymi sprowadzanymi przez zagranicznych kupców. Ci ostatni, najczęściej Ormianie dodatkowo rozsmakowali nas w przyprawach. Imbirem, gałką, zielem angielskim, rodzynkami, migdałami pachniała niemal każda potrawa. 

Czym smakuje Warszawa dziś co pogodziłoby tradycje kulinarne ostatnich czterech stuleci? Do pierwszej dziesiątki na pewno należą: 
Flaki po warszawsku 
Schab po warszawsku,  
Karp po żydowsku, 
Kurczę po polsku,
Zrazy z wołowiny z sosem grzybowym i kaszą,
Ziemniaki po staropolsku,  
Sztufada,
Pyzy z Różyca, 
Pańska skórka,
W-Zetka (pisałam). 

O wszystkich powyższych będę oczywiście pisać na niniejszym blogu. 

A szerzej o kuchni Warszawy już niedługo na stronie warszawskiego convivium Slow Food o TUTAJ
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam. Przeczytam.