O
tradycjach kulinarnych regionów wspomina się najczęściej w
aspekcie Świąt. W prasie wypowiadają się historycy i
antropologowie a specjaliści od kuchni prześcigają się w
podawaniu najlepszych lokalnych przepisów.
Oczywiście nie tak wyglądał codzienny jadłospis naszych pradziadów i dziadów. Pani Hanna Szymanderska we wstępie
do "Kuchni Polskiej. Przepisy Regionalne" pisze, że Mazowszanie wzieli na siebie obowiązek reprezentowania polskości jako, że to głównie ziemie mazowieckie weszły w skład Królestwa Kongresowego.
Odbiło się więc to na sztuce kulinarnej czego konsekwencją jest fakt, że kuchnia mazowiecka kojarzona jest z typową kuchnią staropolską. Patrząc okiem antropologa kuchnię
naszego regionu w równej mierze kształtowały wpływy zagraniczne jak i kuchnie lokalne: lowicka,
kurpiowska a także opoczyńska. Nie można zapomnieć o wpływach rozwijającego się mieszczaństwa na kuchnię Stolicy ale to temat na odrębny post. Dziś przyjrzymy się temu co
przyrządzano w garnkach poza Warszawą.
Kuchnia, która była
podstawą regionu, zaczęła kształtować się intensywnie w pierwszej połowie XVI wieku i postrzegana była jako kuchnia biedna. Wyraz temu dał
Jędrzej Kitowicz zauważając iż "w Wielkopolsce chłopi mają
porządniejsze dworki niż drobna szlachta mazowiecka". Tak
więc ubogo i monotonnie było u zaściankowej szlachty jak i w
domach mieszczańskich i chłopskich chałupach aż do przeniesienia
stolicy z Krakowa
do Warszawy. Wtedy drogi kuchni Stolicy i reszty regionu rozeszły się. Na prowincji mazowieckiej jadano te same dania. Z
zup najczęściej żur, krupnik, grzybowa, zalewajka i barszcze.
Różne gatunki kasz raczej
okraszane niż z dodatkiem mięsa. Mięso bowiem było towarem "luksusowy" i jego spożycie na przykład na
przełomie XVII i XIX wieku wynosiło mniej niż dziesięć kilogramów rocznie na głowę. Za to
zjadano znaczne ilości lokalnych ryb jeziornych i sprowadzanych morskich śledzi. Podobnie było z
mlekiem i jego pochodnymi. Prawdziwe bogactwo pochodziło z
lasu, bo Mazowsze przez wieki było bardzo zalesionym regionem. Tak
więc na stołach pojawiały się często dziczyzna, miód, grzyby
czy jagody. Wśród warzyw które rosły na
mazowieckiej glebie najczęściej zbierano brukiew, bób, rzep, buraki,
ziemniaki, kapusta, kasze, groch i ogórki. Pito miody, piwo
jałowcowe i cienkusz czyli niskiej jakości piwo. Mocniejszymi
alkoholami również się raczono. Z naszego regionu pochodzi gorzałka żytnia i wódka doprawiona korzeniami z miodem
czyli znany do dziś krupnik.
Mając na uwadze historię kulinarną regionu pierwszą najbardziej dla mnie kojarzącą się z Mazowszem potrawą jest więc sójka
mazowiecka. To rodzaj dużego pieroga drożdżowego
faszerowanego kapustą i kaszą jaglaną z dodatkami,
przygotowanego w piecu. Trafiła ona zresztą jako jedna z pierwszych na ministerialną listę produktów tradycyjnych i regionalnych. W kuchni mazowieckiej są też inne
reprezentatywne dania ,
które na ową listę jeszcze nie trafiły ale zakorzenienie w
tradycji mają bardzo mocne. Do takich potraw należy kurpiowska zupa
z prośninek (zielonych
gąsek - te zbierała jeszcze moja babcia) albo opoczyńska bomba, czyli kluski z tartych ziemniaków z suszonymi
grzybami, kiszoną kapustą i mięsem. Jeśli już mięso to drób a zwłaszcza
gęsina. Stąd też takie dania jak gęś pieczona z
jabłkami i modrą kapustą czy kurczak po polsku (faszerowany
podrobami i pietruszką z bułką i jajkiem) należą do ścisłej
reprezentacji kuchni mazowieckiej. O chlebie żytnim
wypiekanym z ziemniakami do jajecznicy z cebulą nie wspomnę bo kiszki zaczynają grać mi marsza...
Szerzej na temat kuchni mazowieckiej niedługo na stronie warszawskiego convivium Slow Food http://www.slowfood.waw.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam. Przeczytam.