Właściwie dlaczego ludzie w epoce kosmicznego turyzmu tak bardzo
potrzebują magii? Pytani o to wprost zareagują drwiąco, bo przecież
magia nie brzmi poważnie.
Współcześnie tak łatwo nam zapomnieć, że na
co dzień posługujemy się praktykami magicznymi. Rytuały przez swoją
powtarzalność w wielowiekowym współistnienieniu ze światem nami stały
się niezauważalną, ale integralną jego częścią. Joseph Campbell
słusznie zauważył „Symbol przemawia do nas, gdyż bez względu na to, czy wie o tym głowa, wie o tym serce.”
Otaczamy
sie symbolami na co dzień i od święta. Uroczystości Bożonarodzeniowe,
Zaduszki, Wielkanoc, topienie Marzanny, poszukiwanie kwiatu paproci....Taki jest cykl życia.
Dla
mnie rytualne są też pewne potrawy. Do nich należy jabłkowy "kwiat
paproci", który przygotowywała moja babka, czarownica zawsze wtedy gdy
był niezbędny jakich magiczny rytuał do odprawienia złego humoru.
2 jabłka
2 łyżeczki miodu akacjowego
2 łyżeczki rodzynek (namoczonych)
po 1 szczypcie mieszanki korzennej: cynamonu, utartych goździków, imbiru i kardamonu
Nagrzewam piekarnik do 180 stopni. Jabłka ścinam na 1/3 wysokości. Wydrążam dokładnie z pestek i do środka wkładam rodzynki, przyprawę, miód. Następnie przykrywam odciętym wcześniej "kapelusikiem" i wstawia do piekarnika na ok. 20 minut.
Jabłka muszą być miękkie ale nie "klapnięte" ani spalone. Trzeba je zjadać gorące ale w tym momencie gdy już nie parzą ust. Pozytywna magia rozchodzi się w nas już od pierwszej łyżeczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witam. Przeczytam.