wtorek, 9 czerwca 2015

Trzy stopnie warszawskości Dawne Smaki i Czerwony Wieprz tudzież w oparach Lotosu


 
WARSZAWSKA KLASYKA Z KRÓTKIM STAŻEM

Kolejne spotkanie z lokalem reklamującym się kuchnią polską a zwłaszcza warszawską... Od razu mi się dowcip przypomniał..."a zwłaszcza". No nie ważne, przystąpmy do drobiazgowej konsumpcji Dawnych Smaków.

Wizualnie jest całkiem znośnie choć brąz "odsłoniętych" ścian w kombinacji z brązem mebli, firaneczki, "beżyki" a na dokładkę dywany wprost z "Turcji" ale to w sali VIP.. cóż. Klimat nie jednego "lepszego" M4 czasów Gierka mi się jakoś tak przypomniał. Ale ogródek ratuje całość. Aż trudno uwierzyć, że jesteśmy na tyłach Nowego Światu.

Lektura specjałów szefa kuchni nie wzbudza przyśpieszonego bicia serca. No może ten tatar z sarny ale ja tu na "warszawskość"  poluję a nie na dziczyznę... W zupach klasyka czyli "bla bla bla": żurek, rosół... Aż chce się zapytać czy na antrykocie czy na szponderze... Ryby...hm..szkoda gadać. Przechodzę do zimnego i ciepłego bufetu bo jak tak dalej będzie to sobie po "warszawsku" nie zjem... Zimny bufet wieje nudą ale śledzie kuszą. Wersja w oleju lnianym i w śmietanie może nie zachwyca ale w sumie spełnia jakiś tam wymóg "lokalności" kuchni. Na ciepło są pierogi z cielęciną, uśmiecham się bo do "Warszawy" już bliżej. Podane z chilli i powidłami śliwkowymi. No nie moje smaki ale rozumiem, a może raczej chcę to tak odebrać jako nawiązanie do tradycji kulinarnych miasta. Niestety obsługa nie wie nic w tym temacie. Sałatki sobie daruję zwłaszcza tą z oscypkiem. Chociaż z Warszawy do Zakopanego tak daleko to nie jest... Kulinarnie w historii gastronomii miasta z dań głównych możemy zjeść kaczkę, zrazy i poliki. Te drugie znacznie lepsze niż reszta. A co do deserów to warszawska beza powinna być z wiśniową konfiturą...O!

No i to koniec. Dawne Smaki serwuję kuchnię polską (całkiem dobrą) a w tym warszawską w banalnym podaniu klasyków .. bo przecież lubimy te melodie które nam się podobają:) bo znamy. Niestety kolejny raz zawiodłam się i mogę tylko krzyknąć "Warszawo! Gdzie w tych talerzach Ciebie zgubili..byli"
 

Dawne Smaki na Nowym Świecie 49


STYLIZACJA NA LEGENDĘ
Oberża mimo, że odnosi się do czasów PRL nie jest lokalem w typie Lotosa z Puławskiej. To miejsce stworzone z myślą o PRL. Nawiązujące do "sentymentów" i historycznej "cepeliady". Stylizacja znaczy się. Nie znaczy to, że jest złe. W Czerwonym Wieprzu uraczą nas  legendą, ile w niej prawdy pozostawiam do weryfikacji kulinarnych detektywom. Tym, którzy chcą poznac "dygnitarskie gusta" krajów bloku wschodniego (Breżniew, Honecker, Fidel Castro czy Mao Tse Tung) zaspokoją pozycje proponowane w menu. Ja śledzę tropy kuchni warszawskiej i tylko na tym zamierzam się skupic: opisowo i żołądkowo. W odwrotnej oczywiście kolejności. 

W menu  Deska Frykasów PRL (wędliny od sasa do lasa). Wybraliśmym pozycje dla proletariatu: zimne nóżki w galarecie. Kelner zarzekał się, że to przepis oryginalny, bo w PRL-u w tym miejscu był bar mleczny "Magda".  Genialny ocet kurkowy i grzybki (!) chwała im za to. Smalec jest z jabłkiem, skwarkami cebulą i kiełbasą ...no nie z kiełbasą? Hello? To nawet nie mazowiecki przepis. Co w karcie odnosi się do Stolicy? Sztandarowy żur z majerankiem i chrzanem, flaki wołowe po warszawsku, barszcz przodownika pracy z ziemniakami i skwarkami (choc popularniejsza wersja wśród przodowników była ta z żurem), kaczka po polsku (bardzo smaczna i ciekawie zrobiona na bazie przepisu klasycznego z jabłkami), schabowy , dewolaj, beuf Strogonow.Wśród deserów murzynek, szarlotka... Znów kuchnia nie jest regionalna a historyczna. Reprezentacja dań PRL w pełnej krasie.

Nie można odmówić właścicielom poczucia humoru i kreatywności. Koncepcja, opisy dań zagranicznych gości bawią i ekscytują. Pewnie młodszemu pokoleniu, które nie stało w kolejkach po karpia na gwiazdkę a wracało do domu z prażynkami krewetkowymi i karguleną, też przypadnie do gustu. 

Czerwony Wieprz , ul.Żelazna 68

LEGENDA Z KONSEKWENCJAMI
Lotos to prawdziwa legenda wśród lokali Stolicy. Najczęściej wymieniane miejsce gdy ktoś pyta o "lokal z charakterem Warszawy sprzed półwieku". A jak w kwestii jego "warszawskości" w menu? 

Zobaczymy. 

W celu weryfikacji trzeba się udac na Mokotów gdzie przy ulicy Belwederskiej 2 mieści się rzeczona gastronomia. Od wejścia, mimo widocznych i niezbędnych zmian wnętrzarskich i dekoratorskich, wiemy, że trafiliśmy w "dawny klimat". Jest szatnia i w szatni szatniarka. Młoda Kelnerka nie Pan Starszy obsługuje nas choc przyznam, że z wyraźnym akcentem na modny styl obsługi w czasach PRL . Krótko mówiąc nabzdyczona. 

W menu klasyka PRL-owskich restauracji ale z bardzo dobrym wynikiem. Klasyczny schaboszczak, świetne ozorki, niezłe flaki i śledzik (pamiętajmy śledź to ryba, śledzik to zakąska). Jedynie tatar koszmarnie rozczarowujący. Zmielony maksymalnie i za mało "warszawski". No musi byc anchois. O grzybkach marynowanych nie wspomnę. Jest za to prawdziwa klasyka PRL : jajko w majonezie, boeuf Strogonoff ,  zapiekany camembert z żurawinami,bigos, pierogi, bryzol. 

Przyznaję, że to miejsca ma swój klimat. Na Discovery można było zobaczyc go w jednym z odcinków serialu "Relikty PRL". I taka właśnie jest ta knajpa. Pełna wspomnień i alegorii. Sufit z lat 70-tych ub wieku. Cienie Kieślowskiego i Polańskiego pałaszują golonkę i tatara przy stoliku obok. Wspomnienie Warszawy "tamtych lat". Nie jest to jednak strikte kuchnia warszawska.

A więc mniej lub bardziej sentymentalna podróż po kulinariach Warszawy czasów PRL - tak. A kuchnia warszawska z Ćwierczakiewiczowej - nie.

Lotos na Belwederskiej 2