Rabarbar pamiętam najlepiej z dwóch domowych potraw: placka drożdżowego z rabarbarem i kompotu. Oba produkcji mojej babki - Baby Jagi. Przeglądając Kuchnię Regionalną pani Szymanderskiej natrafiłam na inną propozycję prosto z mazowieckiej kuchni.
Zupa truskawkowo-rabarbarowa
25 dag rabarbaru
75 dag truskawek
1 szklanka białego wina deserowego
1 łyżka mąki kukurydzianej
1 łyzka otartej skórki z cytryny
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/2 szklanki śmietany
1 łyżka miodu
3 łyżki cukru
sól
Kroimy drobno oczyszczony z włókien rabarbar. Truskawki płuczemy i obieramy. 1/3 owoców miksujemy z winem i miodem. Pozostałe owoce kroimy na cztery i odkładamy. Rabarbar zalewamy 2 szklankami wrzątku, dodajemy do
niego przyprawy (gożdziki, skórkę, sóli cukier) a następnie gotujemy 10 minut. Miksujemy i zagotowujemy dodając zawiesinę zrobioną z mąki i wody (2-3 łyżki) i gotujemy przez 5-6 minut. Studzimy. Następnie łączymy ze zmiksowanymi truskawkami, schładzamy. Przed podaniem dodajemy śmietanę i dekorujemy pozostałymi owocami.
Zupa wychodzi dość gęsta i tak naprawdę jest deserem a nie zupą. Panny O nie zachwycił, mnie smakował choć myślę, że gdyby go zrobić w wersji musu byłby lepszy. Z dzieciństwa pamiętam zupy owocowe będące podgrzanym - do poziomu "letni" - kompotem z drobnymi kluseczkami.